Ewolucja IoT

Internet rzeczy jest coraz popularniejszy, także w Polsce. Jakie branże obecnie najchętniej go wykorzystują?

Praktycznie każda sfera naszego życia coraz bardziej jest wspomagana przez inteligentne urządzenia. I mówimy tutaj zarówno o rynku konsumenckim jak i rynku przemysłowym czy enterprise. Na rynku konsumenckim Pan Kowalski korzysta już na szeroką skalę z urządzeń IoT w obszarach smart-home automation, opasek i zegarków wspierających jego aktywność sportową, czy urządzeń medycznych, które na dobre zadomowiły się pod jego strzechą. Urządzenia te pomagają mu monitorować stan jego zdrowia przy chorobach przewlekłych, typu cukrzyca, choroby serca, itp.

Na rynku przemysłowym jesteśmy świadkami gigantycznego wręcz rozwoju tzw. Industrial IoT. Najłatwiej zobrazować to na przykładzie automotive. Najbardziej zaawansowanym technologie owocem pracy inżynierów są autonomiczne samochody, które wyjeżdżają już na drogi publiczne bez zaangażowania kierowcy. Mamy tutaj do czynienia z połączeniem skomplikowanych technologii sztucznej inteligencji oraz IoT w samym pojeździe.

Bardziej powszechny dla nas przykład to samochody elektryczne, korzystające z różnych sieci ładowarek publicznych. Przecież tutaj urządzenia ze sobą muszą umieć się dogadać, zidentyfikować że to akurat pojazd Kowalskiego wpina się w dane gniazdo ładowania, muszą potrafić autoryzować usługę ładowania, odpowiednio ją później rozliczyć finansowo, już bez udziału człowieka.

Dalej możemy wymieniać przemysł produkcyjny (inteligentne, zautomatyzowane linie produkcyjne), cały przemysł utilities (nie tylko popularny smart-metering), ale również zaangażowanie IoT w produkcję energii ze źródeł odnawialnych (fotowoltaika, energia wiatrowa), wszelkiego rodzaju transformacje jutra, itd. Praktycznie moglibyśmy tutaj wymieniać przykłady bez końca.

Czy pandemia koronawirusa zmieniła cokolwiek na rynku IoT? Czy rynek zaczął się szybciej rozwijać? W którym kierunku się rozwija?

Pandemia koronawirusa wywróciła nasz świat do góry nogami. I to nie tylko z perspektywy ogólnoświatowego lockdownu, ale również z perspektywy nowych technologii. Przede wszystkim pojawiły się nowe potrzeby:

  • Monitorowanie zakażeń, identyfikowanie ich źródeł i ognisk zapalnych;
  • Działania prewencyjne wspomagające zapobieganiu kolejnych zakażeń;
  • Wyciąganie wniosków odnośnie wygaszania pandemii wymaga ogromnej liczby danych,  nie tylko twardych danych spływających z urządzeń, ale również tych kontekstowych. Zatem nie ograniczamy się jedynie do zbierania informacji gdzie mieszkamy, gdzie się przemieszczamy, z kim się spotykamy, ale paradoksalnie jaki prowadzimy tryb życia, czym się odżywiamy. Do tej pory dane nie były zbierane w takiej skali, bo też biznesowo jeszcze nie było dojrzałości jak wykorzystać tak różnorodne informacje pochodzące z tak bardzo rozproszonych źródeł. 
  • Kolejną potrzebą, rodzącą się bezpośrednio już ze strony sektorów przemysłowego czy enterprise  jest wykorzystanie dobrodziejstw IoT do szerokiego spektrum automatyzacji funkcjonowania samych przedsiębiorstw i ich linii produkcyjnych, a w konsekwencji uwolnienia się od udziału człowieka (który znalazł się w odizolowaniu od otoczenia, szczególnie w początkowej fazie pandemii przy okazji „twardego” lockdownu).

Z drugiej strony, jako odpowiedź na te potrzeby rynek zaproponował wiele rozwiązań opartych na warstwie nie tylko hardwareowej, ale też softwarowej. Pojawiło się więcej urządzeń generujących dane. Zaczęliśmy głębiej analizować i korelować dane spływające z wielu źródeł. To jest jeden z bardziej skomplikowanych czynników w wielowymiarowej ewolucji której jesteśmy świadkami w tej chwili.

Urządzenia IoT gromadzą ogromne ilości danych o nas. Kto może mieć do nich dostęp i czy jest to groźne dla samego użytkownika urządzeń?

Człowiek żyje odwiecznie w pewnym kompromisie pomiędzy komfortem życia a bezpieczeństwem. Dzięki rozwiązaniom chmurowym zaczęliśmy udostępniać wiele więcej informacji o sobie. Np. dzielimy się z Google informacją, gdzie jesteśmy, jakie zakupy robimy, itp.. Bo chmura i jej aplikacje najzwyczajniej w świecie ułatwiają nasze codzienne życie.

Inny przykład, to bezkluczykowe otwieranie samochodu. Wielu z nas wręcz nie wyobraża sobie życia bez tej funkcjonalności (zapominamy powoli, co to kluczyk do samochodu). Mimo że słyszymy o potencjalnych zagrożeniach jakie się rodzą przy tej okazji.

Z jednej strony skorelowane dane o nas ułatwiają nam życie, natomiast mogą być niebezpieczne z punktu widzenia potencjalnego cyberataku. Dlatego bardzo ważne jest to by mieć świadomość komu i jakie dane się udostępnia. I przy tej okazji warto sobie uzmysłowić, że sam zdrowy rozsądek jakie dane udostępniać a jakich nie, przestaje po prostu działać. Bo nie mamy świadomości tego że często wydawałoby się błahe, nieskorelowane dane w połączeniu z innymi (np. wyciągniętymi z kanałów social-network) mogą wygenerować dość trafny profil naszych zachowań, preferencji, nawyków. To z kolei pomaga potencjalnemu przestępcy w przygotowaniu ataku. Dlatego tak bardzo ważne jest by cały czas pracować nad mechanizmami pozwalającymi odpowiednio zabezpieczać informacje o nas.

Przede wszystkim, powinniśmy zwracać uwagę, komu i jakie dane udostępniamy. Czy dana organizacja potrafi zachować transparencję w stosunku do tego, jakie dane zbiera, na jak długo, czy daje możliwość wyczyszczenia tych danych w dowolnie przez nas wybranym momencie. Inna sprawa, czy te dane są spersonalizowane czy zanonimizowane. Przykładowo by Google mapa wiedziała jaki jest ruch na obwodnicy w danym momencie nie potrzebuje zapisywać w swoich bazach faktu, że jest tam Pan Kowalski i przypisywać to do jego konta w profilu osobowym.

Jak się przed tym broni? Czy rozwiązaniem może być wprowadzenie blockchaina do IoT?

Spójrzmy na cyberataki z innej strony (Blockchain a bezpieczeństwo Internet of Things – IoThttps://tokeny.pl/iot/). Coraz częściej przedmiotem ataków nie jest pojedyncze urządzenie Kowalskiego, ale całe organizacje gromadzące te dane czy też większe firmy. Wyciek danych z takiej firmy to zniszczenie zaufania społecznego które może prowadzić do zabicia samego biznesu.

I to już jest bardziej łakomy kąsek dla grup hackerskich, bo za tym idą większe pieniądze do wymuszenia.

Dlatego też takie firmy będące agregatorami danych IoT muszą szukać rozwiązań do ich zabezpieczenia, i oczywiście systemy zdecentralizowane (takie jak blochckain) są jednym ze sposobów zabezpieczeń. Rozproszenie punktów gromadzenia danych, zabezpieczenia uniemożliwiających modyfikacje danych (bez pozostawienia śladu) wydają się właściwym kierunkiem, w którym ten świat IoT powinien podążać. Czy jedynym ? Pewnie nie.

Jak będzie wyglądać przyszłość IoT i bezpieczeństwa tej technologii?

Zauważmy przede wszystkim, jaka jest różnica pomiędzy IoT które do tej pory znamy a IoT nad którego rozwojem pracujemy. Tutaj dochodzi do dynamicznej decentralizacji, w której urządzenia IoT komunikują się bezpośrednio ze sobą, bez udziału pośrednika (człowiek, DataCenter). Informują się nawzajem o pewnych zdarzeniach lokalnych. A takie zdarzenia mogą mieć wpływ na lokalne działanie tych właśnie urządzeń.

Naturalnie, będą one generować coraz większy ruch pomiędzy sobą, będą też analizować newralgiczne dane w ramach jednego urządzenia. Na podstawie analizy własnej, będą one autonomicznie podejmować decyzje oraz wywoływać odpowiednie akcje automatyczne. To wszystko będzie się odbywało się w samym urządzeniu, nie musi wędrować do centralnego serwera czy chmury. Czyli będziemy ewoluować w kierunku tzw. EDGE Computing, albo EDGE IoT.

Przykładem będzie turbina wiatrowa (jeden z projektów którym się aktualnie zajmujemy). Taka turbina prowadzi równolegle pomiary warunków atmosferycznych i samodzielnie potrafi się zatrzymać, jeśli pogoda pogarsza się (huragan).

Inny przykład, Tesle mogą wykrywać dziury w jezdni albo lokalne oblodzenia i je zapisywać nie tylko dla siebie (EDGE), ale po to by podzielić się z innymi samochodami (CHMURA). I takie hybrydowe współdziałanie EDGE i CHMURY będzie w przyszłości bardzo dynamicznie się rozwijać.

Tutaj potrzebne są ogromne moce obliczeniowe na pokładzie samochodu i ogromne przepustowości sieci telekomunikacyjnych. Cała warstwa Sztucznej Inteligencji musi bezpiecznie działać w samym samochodzie. 

Bezpieczeństwo natomiast w tej domenie biznesowo technologicznej to bardzo obszerny temat.

Powyższe przykłady pokazują, że świat IoT będzie rozwijać się raczej rozwijać w kierunku zdecentralizowanych ecosystemów. Zostaną szerzej wprowadzone mechanizmy umożliwiające potwierdzenie czy dane są wysłane faktycznie od tego urządzenia od którego się te dane spodziewamy otrzymać. Obowiązkowe będzie szyfrowanie danych jak i weryfikacja ich integralności, czy nigdzie po drodze nie zostały zmodyfikowane. Dane będą wysyłane tylko bezpiecznymi kanałami, a nie to jak to się ciągle zdarza – czystym tekstem.

Marcin Mizgalski